o mnie i o blogu słów kilka...

POMIMO ŻE... było w mojej głowie od lat. Odkąd urodził się mój syn chciałam zapisać dla niego  swoją historię. Kiedy mnie już nie będzie chciałam aby coś po mnie zostało oprócz głuchego telefonu i numeru zapisanego w jego komórce. Drugim powodem jest moja pamięć. Strasznie szwankuje. Zganiam to zawsze na ten 1 pkt., który dali mi lekarze przy narodzinach ;-) 

Co ludzie powiedzą?

Rozmawiając z ludźmi na temat pomysłu stworzenia bloga, a były to bliskie mi osoby,  często słyszałam z ich ust: " po co?", "tyle jest blogów w sieci, przestań zawracać sobie tym głowę", "ludzie mają naprawdę gorsze problemy od ciebie, nie przesadzaj", "dlaczego akurat ty miałabyś o tym pisać, przecież nie potrafisz"...
Co ludzie powiedzą na tego bloga? Nie wiem. W dobie hejtu wszystko jest możliwe. Jednym nie będzie odpowiadać forma, drugim to, że tak się otwieram. Ale mam nadzieję, że znajdą się i tacy którym właśnie POMIMO ŻE... doda odwagi. 

Dlaczego postanowiłam puścić blog w świat POMIMO ŻE zniechęcano mnie do tego? Bo jak nie spróbuję to blog ciągle będzie moim marzeniem. A ktoś kiedyś powiedział "nie odkładaj marzeń bo się nie zmieszczą na półce". Bo nie chcę być zgorzkniałą staruszką która pod koniec życia będzie mieć do wszystkich pretensje, że chciała a się bała. Ile ludzi tyle opinii, każdy będzie miał swoją. Ważne by nigdy nie dać się wpędzić do celi ludzkich ograniczeń. Jak do niej wpadniesz długo trzeba szukać odpowiedniego klucza żeby wydostać się na wolność. A ja kajdanom mówię stanowcze nie. 

***

Od urodzenia choruję na SKS - to skrót od stopy końsko szpotawej, czyli takiej jaką mam m.in. ja. 
Na blogu nie zamierzam jednak przepisywać Wikipedii z definicją i opisem skąd, dlaczego i jak leczyć SKS. W sieci jest wiele stron poświęconych temu tematowi. Na tym blogu dowiesz się jak to jest żyć z taką dysfunkcją. Nie gdzie się leczyć, ale JAK radzić sobie w codziennym życiu.
Jako dorosła posiadaczka SKS brakowało mi informacji jak radzić sobie  z problemami dnia codziennego jakie niesie ze sobą to schorzenie. Jako młoda dziewczyna a teraz już dorosła kobieta wciąż szukam sposobów i rad jak np. ukryć różnicę w długości stóp czy też różnicę w grubości łydek.
Moja stopa zdrowa to rozmiar 38, stopa z SKS to rozmiar 35. 

Jak się żyje z SKS? 

Lekko nie jest. Szczególnie gdy dodatkowo przyplątało się porażenie nerwu strzałkowego. Całe moje życie krążyło wokół stopy końsko szpotawej. Nikt nie zwracał uwagi na dodatkowe uszkodzenie. Teraz po 30tu latach a może i więcej za późno na ratowanie nerwu. Każdy rozkłada ręce. Wiele lat poświęciłam na wizyty w różnych placówkach szukając lekarza, który powiedziałby mi że jest nadzieja. Każda wizyta kończyła się słowami "leczenie zakończone". Żaden ortopeda nie powiedział mi, że problem leży gdzie indziej. Szukałam ratunku u najlepszych specjalistów w kraju. Dopiero lokalny ortopeda, do którego przypadkowo trafiłam, naprowadził mnie na właściwe tory. Okazuje się, że wciąż wsiadałam nie do tego pociągu. SKS to jedno. Porażenie nerwu strzałkowego to drugie. Niestety ten pociąg odjechał 30parę lat temu. Spóźniłam się bo nikt nie pokierował moich rodziców na właściwy peron. Dzisiaj sama muszę radzić sobie z uszkodzonym nerwem. Lekarze rozkładają ręce bo za późno na jego ratunek. Jedno co mi pozostało to rehabilitacja do końca życia, żeby zanik mięśni łydki który się rozpoczął nie postępował dalej. Stacja na której wysiadam po tylu latach nazywa się POMIMO ŻE... Jak tu będzie? Zobaczymy. Na razie wdycham świeże powietrze i cieszę się każdą chwilą. 





Komentarze

  1. Już pisałam raz "brawo Kasiu". Blog jak wiesz jest dla nas i dla innych poniekąd. Każdy pisząc ma jakiś cel. Twój cel jest piękny - pokazać innym, by mając podobny problem "nie wsiadali do pociągu" za późno, by wiedzieli też, że można żyć z pewnymi ograniczeniami. Ty dajesz sobie radę wspaniale. Tak twierdzę, bo zawsze widzę Cię radosną i nie powiedziałabym nigdy, że masz z czymś problem. A inni... Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma inne zdanie. Jeżeli tak jest, zawsze można opuścić bloga. Nie musi Cię odwiedzać. Ja cieszę się, że Cię poznałam i już zawsze będę Twoją fanką. Ściskam mocno:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wsparcie blogchwila, to budujące :-) Również cieszę się ze spotkania tak wartościowej osoby jak Pani.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz