Bo nadzieja umiera ostatnia...

"Nasza największa słabość polega na poddaniu się. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest zawsze spróbować jeszcze raz"     Thomas A. Edison 





Marzec nie był dla mnie dobrym czasem na pisanie bloga. Prawdę mówiąc ostatnie tygodnie były dla mnie wielką próbą charakteru. Opuściła mnie wena, opuścił mnie zapał. Swoją uwagę musiałam skupić na zwalczaniu bólu i radzeniu sobie z dniem codziennym. Nawet najsilniejsze jednostki mają gorsze dni.

Przez kilka tygodni walczyłam z bólem, walczyłam też sama ze sobą. Pojawiały się chwile zwątpienia w skuteczność i sens rehabilitacji, bezsilność gdy bolało tak bardzo, że nie chciało się wstać rano do pracy. Kiedy większość kobiet w moim wieku martwi się upływającym czasem i nową zmarszczką ja nie o zmarszczki się boję a o każdy rok pogłębienia zaniku mięśni. 
Na szczęście na starość niektórzy mądrzeją, gabinet kosmetyczny zamieniłam na rehabilitacyjny.

 Przy porażeniu nerwu strzałkowego porażone zostają  również mięśnie strzałkowe, które z czasem zanikają. Nie miałam kiedyś takiej wiedzy. Żaden lekarz nie kierował mnie na rehabilitację. Nikt nie wspominał, że w przypadku porażenia nerwu strzałkowego KONIECZNA jest systematyczna rehabilitacja, inaczej dojdzie do zaników mięśniowych i przykurczy. Ciągle wmawiano mi, że za późno na rehabilitację, bo nerwu nie da się uratować. Jedyne co mogę, to pogodzić się z tym co mnie spotkało. Lekarze skupili się na leczeniu bólu przepisując ketonal. Byłam lekowym ćpunem. Aby funkcjonować jak inni codziennie potrzebowałam czegoś co przyniesie ulgę w bólu. Na śniadanie łykałam magiczną niebieską tabletkę i wychodziłam do pracy. Bo przecież  nie wolno mi narzekać, bo przecież nic mi nie jest, bo przecież wymyślam.


Dopiero gdy w ubiegłym roku zauważyłam duże wgłębienie na nodze zaczęłam szukać informacji skąd to się wzięło. Udałam się też do neurologa. Tutaj po raz pierwszy ktoś potraktował mnie poważnie. Nie wyśmiano mnie, nie potraktowano lekceważąco wmawiając mi, że przesadzam. Brak rehabilitacji spowodował u mnie ubytek w postaci zapadnięcia łydki. Tak jak codziennie myje się zęby, tak w moim przypadku codziennie powinnam stymulować mięśnie żeby zapobiec zanikom. Powinnam od wielu lat być rehabilitowana, żeby właśnie do takich sytuacji nie doszło. Aby zapobiec przykurczom i zanikom mięśniowym moja rehabilitacja powinna być prowadzona przez całe życie, ja rozpoczęłam ją dopiero po 30-tu latach od uszkodzenia nerwu. 
Od marca 2019r. jestem pod opieką rehabilitantki, a od kwietnia dodatkowo w domu wykonuję elektrostymulację mięśni żeby zatrzymać choć trochę postępujący zanik.


                          POMIMO ŻE... 
                                                                                                                                                                              KEEP CALM AND JUST SMILE :-)


Komentarze